wtorek, 8 maja 2012

rozdział trzynasty

~myślami Darcy~
Byłam zmęczona, potrzebowałam odpoczynku, ale zdecydowałam że tak długo byłam odcięta od świata,że trzeba to nadrobić.Przeglądałam portale społecznościowe, kiedy poczułam wibracje w przedniej kieszeni szarych, dresowych spodni.
"Będę po Ciebie o dwudziestej. Przygotuj się x." - przeczytałam w myślach wiadomość od Harry'ego.
Zerknęłam na zegarek. Za niecałą godzinę przed drzwiami mieszkania miał pojawić się Styles.
Moje serce zaczęło bić szybciej i mocniej. Tak, jakby za wszelką cenę chciało połamać mi żebra i wyskoczyć z klatki piersiowej. Na twarzy mimowolnie pojawił się szeroki uśmiech.
Włączyłam jedną z moich ulubionych piosenek, po czym zaczęłam poszukiwać idealnej kreacji.W końcu Harry wspominał coś o kolacji... Fakt, że nie miałam pojęcia gdzie idziemy kompletnie mnie dobił i sprawił, że mój ubiór ma wieczór stanął pod wielkim znakiem zapytania.
Zrezygnowana zajrzałam na dolną półkę sosnowej komody. Ubrania, które były na niej poukładane były już za małe i większość miałam oddać potrzebującym, jednak nadzwyczajne okoliczności wymagają nadzwyczajnych środków...
Przejechałam wzrokiem po kolorowych ciuchach poukładanych w równe kostki. Wśród nich zauważyłam śliczny materiał w kwiatki. Wyjęłam ową rzecz ze spodu misternego stosu.
- Idealna - wyszeptałam sama do trzymając w dłoniach przepiękną sukienkę w drobne kwiatki. Nie wiedząc, jakim cudem pośród starych i znoszonych ciuchów ją znalazłam, udałam się do mamy.
- Mamo, co to jest? - zapytałam się kobiety, która gorączkowo kszątała się po kuchni poprawiając co chwila węzeł brudnego fartucha.
- Darcy, błagam... Nie zawracaj mi teraz głowy - zlekceważyła moje pytanie.
Nie chcąc jej przeszkadzać wróciłam do siebie.
Znalazłam rajstopy cielistego koloru i czarne balerinki, które idealnie współgrały z całą resztą. Ubrałam przygotowany przez siebie zestaw.
Przejrzałam się w lustrze i wręcz oniemiałam. Sukienka idealnie przylegała do ciała. Zupełnie tak, jakby była szyta specjalnie dla mnie.
Podkreślała mój kolor oczu, włosów i cery. Jej dekolt miał piękne wycięcie. Dolna część swoją długością odsłaniała moje zgrabne nogi. Aż sama byłam zaskoczona, że mogę tak wyglądać, bez specjalnego starania. Żałowałam, że zapomniałam o tej sukience. Ułożyłam włosy i nałożyłam makijaż. Pomałowałam też usta błyszczykiem, co robię rzadko.
Punkt dwudziesta byłam już gotowa.
- Wychodzę - krzyknęłam mając nadzieję, że mama się do mnie nie przyczepi. Kobieta była na tyle pochłonięta gotowaniem, że nawet nie zwróciła na mnie większej uwagi.
- Dobrze, uważaj na siebie! - przekrzyczała głośny mikser. - Cholera, gdzie jest ten przepis?! - zdało się jeszcze usłyszeć z kuchni, gdy wychodziłam.
Przed drzwiami stał już Styles. Był ubrany w jasną, kraciastą koszulę i spodnie khaki, które podwinął za kostki, a jego włosy zdawały się być jeszcze bardziej lokowane niż zwykle.W tym zestawie wyglądał na prawdę świetnie, a uśmiech nadawał całości charakteru.
- Wyglądasz cudownie - wyciągnął w moim kierunku dłoń.
- Dziękuję - przygryzłam wargę. - Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam.
- Zobaczysz - po raz kolejny posłał mi uśmiech ukazujący jego nieskazitelnie śnieżnobiałe zęby, powodujący nagłe wiotczenie w nogach.
Wtuliłam się w chłopaka. Wolnym krokiem przemierzaliśmy londyńskie ulice ciesząc się sobą.
- Zamknij oczy i nie podglądaj - nakazał chłopak, a ja posłusznie wykonałam jego rozkaz.
Ściółka szeleszcząca pod stopami dała mi do zrozumienia, że weszliśmy do lasu. W ciszy przemierzaliśmy ścieżki wsłuchując się w melodyjny śpiew ptaków i bzykanie owadów. Sam fakt, że szłam właśnie obok - prawdopodobnie - najcudowniejszego chłopaka na świecie, odebrał mi rachubę czasu. - Możesz już otworzyć - powiedział z uroczą chrypką.
Stanęłam jak wryta widząc przed sobą idealnie przygotowaną kolację. Na małej plaży przy jeziorze leżał koc, wokół którego porozstawiane zostały świeczki topiące się w blasku księżyca.
- Jakie to piękne - wydobyłam z siebie cichy szept. Chłopak uśmiechnął się zadowolony, po czym usiadł na kocu pokazując mi miejsce dla mnie. Przysiadłam się i oparłam głowę o ramię Stylesa wpatrując się w widok przed nami.
Po czasie delikatnie się odsunął i odwrócił przodem do mnie. Ujął moją twarz w swoje dłonie i spojrzał głęboko w oczy.
- Kocham cię - jego ciepły oddech otulił moją spragnioną twarz. Pocałowałam go delikatnie, a widząc, że nie protestuje, całowałam coraz bardziej namiętnie. Moje lepkie wargi pożądały jego dotyku. Wodził opuszkami palców wokół mojego rozpalonego pępka. Wplotłam palce w jego włosy, a on podnosił moją bluzkę coraz to wyżej. Nie bałam się, że zachodzimy za daleko, bo czułam się bezpiecznie przy jego boku. Położyłam się i objęłam tułów chłopaka nogami. Całował mnie po szyi, dekolcie powoli dochodząc do zesztywniałych sutków. Przygryzłam wargę i mocno ścisnęłam palce u stóp czując podniecenie. Styles myśląc, że mogę poczuć się niekomfortowo odlepił się od mojego dekoltu i znowu powrócił do słodkich pocałunków składanych na twarzy.
- Ja ciebie też - wyszeptałam czując, że mogę się mu oddać. Tej nocy, w tym miejscu, o tej godzinie, tylko i wyłącznie mu...



***
Cześć. Na wstępie chciałam bardzo podziękować Amelii za ten rozdział , gdyż tylko dzięki niej się pojawił. Jeszcze raz, bardzo Ci dziękuje :* Polecam też jej opowiadanie, jest GE-NIAL-NE :) http://morethanthisameliaxoxo.blogspot.com/ . A teraz mniej przyjemna sprawa. Jak zauważyłyście, długo nie dodawałam rozdziału...bardzo długo. Dziękuje tym osobom, które były na tyle kulturalne żeby po mnie nie jechać z tego powodu. No, w komentarzach już nie było tak miło. Było mi przykro ale kogo to obchodzi ? Prawie żadnej z Was nie interesowało dlaczego tego rozdziału nie dodaję. Nie będę dłużej komentować tego co tam zobaczyłam , ale to naprawdę nie było miłe. 
Tak , zastanawiam się nad zawieszeniem tego bloga. Tylko od was zależy, czy będę go dalej kontynuować. Jeśli będę, to obiecuję poprawę jeśli nie...trudno. Widocznie nie zainteresowała was historia Darcy i Harry'ego. Czekam na waszą opinię w komentarzach. 


:]