środa, 25 stycznia 2012

rozdział trzeci


Droga do domu zajęła mi stosunkowo mało czasu. Myślę że to z powodu dzisiejszych wydarzeń które dodały mi energi. Po drodze przemyślałam sobie też kilka spraw...miałam takie nieodparte wrażenie , że moja historia z Harrym dopiero się zaczyna...nie potrafiłam wytłumaczyć dlaczego. Ale teraz i tak najwazniejszy jest zespół , do którego mam nadzieje się dostane. Albo i nie , chociaż tej myśli nie chciałam do siebie dopuszczać . Nie chciałam sobie psuć dobrego nastroju. Gdy dotarłam pod nasze mieszkanie , wyciągnęłam klucze i otworzyłam drzwi. Przywitała mnie tylko ciemność i cisza. Mój młodszy brat pewnie poszedł do kolegi , mama najpewniej na zakupy . Taty nie mieliśmy ,zostawił nas. Mimo że zdarzyło się to już kilka lat temu dalej był do dla mnie bardzo bolesny temat. Kochałam go , chociaż pamiętam że nigdy go nie było w domu , zawsze miał o coś pretensje. Szanowany biznesmen... gdzie on by się tam dziećmi zajmował ? Chciałabym się z nim zobaczyć ale ... no cóż . Pogodziłam się z tym , chociaż mi i tak to chyba najdłużej zajęło… mama szybko sobie z tym poradziła, a brat prawie go nie znał . Szczerze, to byłam dumna ze swojej mamy...jest naprawdę silną kobietą , pracuje w dużej hurtowni ale mimo tego niczego nam nie brakuje i zawsze to my dla niej jesteśmy najwazniejsi . Mój brat - Matt , też jest w porządku. Zwykły, wesoły chłopak , chociaż czasami mnie wkurzał ale to chyba normalne . Raczej nikomu nic nie opowiadam o swojej rodzine , część historii zna tylko moja najlepsza przyjaciółka Claire. W zupełności mi to wystarczało. Westchnęłam , zsunęłam moje brązowe uggi i poszłam do swojego pokoju. Moje schronienie...za nic , nikomu bym go nie oddała. Średniej wielkości , niebieski pokój z namalowanymi w niektórych miejscach małymi nutkami. W rogu , koło okna stał fortepian , moja wielka szafa , łóżko , biurko i mały telewizor i to właściwie wszystko. Rzuciłam torebkę na łóżko i włączyłam komputer. Chciałam wszystko opowiedzieć Claire , która pewnie umierała z ciekawości jak mi poszło. Uśmiechnęłam się do siebie. Chyba do końca życia będę dziękować za taką przyjaciółkę . Oczywiście , tak jak myślałam była dostępna na Skypie. Ubrałam słuchawki , i połączyłam się z nią .
- Hej .
- No jesteś wreście ! Ile można na ciebie czekać ?! Nie pomyślałaś o tym że oprócz Ciebie w kontaktach nikogo innego nie mam i cholernie mi się nudziło ? No dobra , nieważne , opowiadaj !
- Byłam na przesłuchaniu , paru innych ludzi też . Poznałam jakiegoś Harry'ego , fajnie śpiewał . Ej i wogóle była jakaś dziewczyna , Jessica która miała tą samą piosenkę co ja !
- Nie gadaj ?! I co zrobiłaś ?
- No nic , bo na szczęście jej nie zaśpiewała.
- Ochhhh , to dobrze . No ale mów najważniejsze , dostałaś się ?!
- Nie wiem , jutro nam powiedzą .
- Aha. Wiesz że jestem z Ciebie dumna , nie ? Usmiechnęła się . Sorki ale muszę juz iść przez to czekanie na Ciebie , nawet zadania nie odrobiłam , lecę buźki .
- Ja tez pa .
Odłączyłam się i sprawdziłąm jeszcze tylko na emaila. Nie było żadnych nowych wiadomości , więc zgasiłam mojego białego netbooka.
Postanowiłam zabrać się za zadanie ,co szło mi dość marnie bo nie wiedziałam co wogóle było na dziejszych lekcjach. - Aa tam. powiedziałam i zamknęłam podręcznik do matematyki. Kolejna jedynka w sumie nic w mojej średniej ocen nie zmieni. Nie żebym jakość źle się uczyła, byłam pod tym względem dość przeciętna ale matematyka to była moja szkolna skaza. Wstałam i odłożyłam książki. W sumie nie miałam nic do roboty. Dawno nie czytałam , pomyślałam i chwyciłam pierwszą lepszą książkę z półki . Od dziecka lubiłam losowania…tak bliskie muzyce, tak bliskie życiu , a tak dalekie miłości. Popatrzyłam na jej tytuł ,,Ostatnia piosenka,, zapewne była to jakaś książka mojej mamy. Przeczytałam pierwszą stronę i dalej…naprawdę nie wiem co się działo. Historia tej dziewczyny tak mnie wciągnęła , że nie zauważyłam upływającego czasu. W najbardziej emocjonującym momencie , kiedy umierał ojciec głównej bohaterki poczułam łzy spływające wolno po moich policzkach. I akurat w tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi , psujący całą atmosferę . Powoli podniosłam się z łóżka i wycierając po drodze oczy , aby nie było wiadać że płakałam , nacisnęłam klamkę i otworzyłam drzwi. Ehh…
- Cześć mamo.
- No hej córeczko. Przepraszam Cię ale poszłam na zakupy . Na dowód pokazała mi kilka , wielkich toreb leżących za nią . – Ledwo je do domu doniosłam.
- Trzeba było powiedzieć , pomogła bym.
- EE tam nie ma sprawy.
Po godzinie przyszedł Matt i razem zjedliśmy kolecję . Opowiedziałam im jak mi poszło na przełuchaniu , podziękowałam i poszłam do pokoju , gdzie wreszcie dokończyłam ,,Ostatnią Piosenkę,, . Nie potrafiłam powstrzymać łez , które spływały po moich policzkach , ale teraz i tak to nie miało znaczenia bo nikt mi już nie przeszkodzi. Poczytałam jeszcze chwilę i gdy skończyłam , zgasiłam światło i zanurzyłam się w krainę snu…  

***                          
Rano obudziłam się w dobrym nastroju , nastawiona bojowo. Ubrałam się , umyłam i zeszłam na dół do kuchni , bo chciałam sobie przygotować śniadanie. Gdy podeszłam do lodówki , zobaczyłam przyklejoną do niej karteczkę :
Kochanie , weź mnie zabij ale zapomniałam zrobić kupić najpotrzebniejszej rzeczy ! Mam nadzieje że wstałaś wcześniej jeśli nie to trudno..ale jak tylko dasz radę to proszę Cię skocz do sklepu po bułki , bo zapomniałam kupić i nie ma nic na śniadanie. Kocham Cię .
Twoja zapominalska mama. 


Ja to jednak mam wyczucie , pomyślałam i chwyciwszy kurtkę wyszłam z domu. Miałam ponad pół godziny , do pierwszej lekcji i co się z tym wiąże porannego apelu (!) więc raczej zdąrze. Skierowałam się w stronę osiedlowego sklepu spożywczego , gdzie zawsze rano można było kupić świeże rzeczy. Wybrałam jedną bagietkę i słodką bułeczkę dla mnie do szkoły i podeszłam do kasy. Stojąc w kolejce , popatrzyłam na kasjera…i pomyślałam że mam zwidy , albo po prostu coś ze mną nie tak! Jednak..nie to musiał być on! Za ladą stał Harry , we własnej osobie! Ubrany w elegancki , biały fartuszek z nazwą sklepu i przyklejoną plakietką ,,Harry,, rozliczał właśnie jakiegoś mężczyznę przede mną ! Nie wiedziałam że pracuje w piekarni , gdybym była tego świadoma nie przyszłabym tutaj…no bo.., w sumie to takie niezręczne. Czułam że na moją twarz spływa rumieniec…pierwszy raz czuje że tracę grunt pod nogami , i czułam się bardzo niepewnie co było do mnie niepodobne. Mężczyzna stojący przedemną podziękował i biorąc swoje zakupy wyszedł ze sklepu..O nie, moja kolej. Licząc że chłopak mnie nie rozpozna , położyłam koszyk i odwróciłam głowę by wyciągnąć portfel z torebki. Zauważyłam że drukuje już paragon , więc podniosłam głowę by wziąć od niego zakupy . Nie popatrzył się na mnie. Wyglądał na bardzo zmęczonego , chyba stoi tu od samego rana. W końcu podniósł głowę..
- To będzie 2 dolary i…. Darcy ?! 

*** 
Hej xx bardzo Was przepraszam że tak długo pisałam , ale mam teraz sporo na głowie, i jeszcze składam filmik dla Harry'ego ;) szczerze powiedziawszy rozdział jest nudny...za co też Was przepraszam ;) + Bardzo Wam dziękuje za te 18 kom.pod drugim rozdziałem! Nie wiem czym sobie na to zasłużyłam .. ;P 
jeśli macie czas to ten także skomentujcie, bo to bardzo wiele dla mnie znaczy. Do następnego ! ;) xxx
P.S z góry przepraszam za jakieś błędy ortograficzne itp.